Jeśli jeszcze wahasz się czy poświęcić 3h na seans to jest temat dla ciebie.
Andriej Tarkowski należy z pewnoscia do grona najwybitniejszych rezyserow swiatowego kina.
Wspomniec warto, ze ten geniusz urodzil się w Polsce i ma do naszego kraju duży sentyment.
Tworzy kino ambitne, wymagajace od widza duzej wyobrazni i wiedzy, takze jego filmy sa
z pewnoscia nie dla wszystkich. Mimo wszystko polecam każdemu spróbować obejrzeć Stalkera
i samemu wyrobic sobie na jego temat zdanie.
Kilka słów o fabule: Młody pisarz Jacques wpada przez przypadek na kobietę - Marte, podczas gdy ta rozważa popełnienie samobójstwa. Młodzi rozmawiają i postanawiają zobaczyć się ponownie następnej nocy. Stopniowo Jacques odkrywa, że kochanek Marte obiecał spotkać się z nią tamtego dnia na moście, ale się nie zjawił. Przez następne noce Jacques zakochuje się w kobiecie - lecz podczas czwartej z nich pojawia się kochanek Marte (tytułowy Stalker). Między mężczyznami dochodzi do szarpaniny w wyniku, której Jacques zostaje trwale okaleczony...
W obliczu śmierci zwraca się ku Bogu i oddaje się mu całkowicie. W szpitalu, gdzie leży sparaliżowany obserwuje śmiertelnie chorych ludzi i podgląda, jak oni zachowują się w ostatnich dniach swojego życia. Ich postawa zmusza go do radykalnej zmiany dotychczasowego swiatopogladu...
Stalker porusza najważniejsze dla człowieka tematy : istnienie Boga i przemijanie. Filmowy język Tarkowskiego jest niezwykle subtelny, obraz zachwyca swoja plastycznoscia. Mimo duzej oszczednosci w dialogach i charakterystycznych dla rezysera dlugich kadrow film wciaga jak cholera. 'Stalker' uderza tez swoim realizmem. Tarkowski nie boi się tworzyc scen ocierajacych sie
o pornografie i epatowac w roznych momentach przesadna wydawaloby sie brutalnoscia. Nie robi tego jednak bezcelowo kazda minuta filmu jest dokladnie przez niego przemyslana. Do tego
w 'Stalkerze' pelno jest symboliki co dla mnie jest ogromnym plusem.
Te wszystkie aspekty decyduja o niezwyklosci najlepszego dziela Tarkowskiego. 'Stalker' szokuje, wzrusza, pobudza do przemyslen i zostaje w pamieci.
To znaczy, że widzę tu poważny problem.
Ale nie chcę o nim wspominać, bo jeszcze się okaże, że robisz sobie z nas jaja, a ja zbyt poważnie do tego podchodzę. Bo wszak to tylko zabawa w zgadywanki...
Nie. Nie mogę tego uczynić.
Chcesz wybierać w życiu najprostsze ścieżki. Tymczasem Stalker wszędzie zmierzał okrężną drogą.
Uczyń tak, jak on, i obejrzyj film, a wówczas pojmiesz istotę tego genialnego dowcipu m_duba. ;-)
Widzisz, to kino wysokoartystyczne, a nie pop-kulturowe popłuczyny. Takie dzieła zmuszają do wysiłku...
Jest jeden prosty i dostateczny powód - scena kulminacyjna i wjazd kamery. Wiele innych scen może nie trzymać poziomu, ale ta jedna jest skrystalizowaną perfekcją :P.
Tylko nie wiem czy to można nazwać wjazdem. Raczej odpowiedniejszy wyraz to wyjazd kamery... :)
Moim zdaniem kinoman to podróżnik więc każdy powinien odwiedzić Zone która przenika przez monitor telewizor bądz płachte ekranu kinowego według mnie jest to jeden z tych filmów które są uduchowione jedak owy duch filmu nei trafia do każdego ludzie zamykają sie na ten film w własnej Zonie więc każde słowo krytyki jest tego dowode osobiście chciał bym odwiedzić miejsca przedstawione na filmie jednakowoż chce napoknąć że odnajduje spokoj w owych miejscach czując sie jak Stalker dziękuje tym co to przeczytają . miłego życia
O to, że przydatny temat założyłeś, a ludzie sobie tutaj robią jaja. Widzę, że jesteś naprawdę zafascynowany filmem. Coś czuję, że włożyłeś do tego napisania dużo serca...
Przykro mi, ale "[...] jaja nie dość, że niewygodne, w dodatku deformują spodnie". ;-)
Każdy, kto oglądał film, wie jaki jest zamiar założyciela tego tematu (albo prawie każdy, bo zdażają się wyjątki, z których warto się pośmiać). Więc po co psuć innym zabawę? Mam za mało wolnego czasu, aby móc coś takieg napisać. Ale doceniam czyjąś pracę.
To znaczy mnie się wydaje, że podtrzymuję zabawę. Szkoda byłoby, gdyby ten temat gdzieś przepadł.
A co do pierwszego zdania... Hmmm... Wiesz, ja się zastanawiam, czy aby na pewno m_dub wie, co uczynił? Bo moim zdaniem, to nie wie. Ot, zdarzyło się coś, co zdarza się raz na... ile?... milion przypadków? I kolega niechcący założył jeden z najgenialniejszych tematów w historii filmweb.pl. ;-)
Takie fenomen faktycznie warto docenić.